Dwa ciosy i cenne zwycięstwo! Tak gigant zaczyna KMŚ
Rozgrywane w Stanach Zjednoczonych Klubowe Mistrzostwa Świata rozkręciły się na dobre. W poniedziałkowy wieczór w Europie kibice mieli okazję zobaczyć, kolejnego giganta ze Starego Kontynentu, czyli Chelsea FC. Całkiem niedawno The Blues rywalizowali z Legią Warszawa w Lidze Konferencji, a potem wygrali całe te rozgrywki. W swoim pierwszym spotkaniu w klubowym mundialu mierzyli się z Los Angeles FC.
Obie drużyny mierzyły się po raz pierwszy, a Chelsea przed spotkaniem uchodziła za faworyta grupy, w której jeszcze oprócz angielskiej drużyny i zespołu z Miasta Aniołów, występują Esperance Tunis i CR Flamengo. Warto też dodać, że pierwotnie z Chelsea miał rywalizować meksykański klub Club Leon, ale został on usunięty z Klubowych Mistrzostw Świata. Chciała go zastąpić FC Barcelona, ale FIFA zadecydowała inaczej.
Na blisko 70-tysięcznym stadionie w Filadelfii publiczność nie dopisała i na trybunach świeciło pustkami. Sam mecz rozkręcał się powoli. W 17. minucie Chelsea miała jedną z najlepszych okazji – potężny strzał oddał Cole Palmer, Hugo Lloris obronił piłkę nogami. The Blues kontynuowali ataki, a w 20. minucie znów Palmer spróbował swoich sił, posyłając piłkę tuż nad poprzeczką po precyzyjnie podkręconym strzale.
Chelsea nie pozostawiła złudzeń rywalomW 34. minucie padła jednak bramka, która dała Chelsea prowadzenie. Pedro Neto popisał się znakomitym zwodem, mijając obrońcę, a następnie uderzył mocno w odsłonięty róg bramki. Piłka wpadła do siatki.
Los Angeles FC miało kilka okazji, ale ich ataki zostały dobrze neutralizowane przez obronę Chelsea, a najgroźniejszą akcję z ich strony zastopował bramkarz w 38. minucie. W 53. minucie Los Angeles FC miało szczęście, gdy Douglas Jackson główkował, ale piłka nie przekroczyła linii bramkowej po interwencji obrońcy. Cztery minuty później Denis Bouanga zmarnował znakomitą okazję dla LAFC, gdy jego strzał z bliska obronił Robert Sanchez.
Chelsea stopniowo przejmowała kontrolę, a w 69. minucie znów zrobiło się gorąco pod bramką LAFC po zamieszaniu w polu karnym. Jednak to Los Angeles FC było bliżej wyrównania w 78. minucie, gdy Bouanga oddał strzał minimalnie obok słupka po szybkiej wymianie podań.
Chwilę później, w 79. minucie, Chelsea zadała decydujący cios. Liam Delap posłał precyzyjne dośrodkowanie, a Enzo Fernandez, mimo krycia, skierował piłkę do siatki, ustalając wynik na 2:0. W 80. minucie Fernandez ponownie błysnął, finalizując kolejną akcję po podaniu Delapa, cementując przewagę Chelsea.
Mimo prób LAFC, w tym groźnego strzału Ryana Hollingsheada w 72. minucie, który minimalnie minął poprzeczkę, Chelsea utrzymała kontrolę nad meczem. W 86. minucie na boisku w zespole LAFC pojawił się były zawodnik Wisły Kraków — Yaw Yeboah.
Chelsea pewnie wygrała, choć początek tego nie zapowiadał i zrobił krok w stronę awansu z grupy. W drugim jej meczu CR Flamengo zmierzy się z Esperance Tunis.
przegladsportowy