Złość Juliana, słaba passa Griezmanna i apatia Sorlotha: atak Atlético jest w kiepskim stanie.

Kiedy w 61. minucie w zeszłą niedzielę Diego Simeone zastąpił Alexandra Sorlotha Julianem Álvarezem , ostrożność i zmiana taktyki ofensywnej przeważyły nad ego argentyńskiego napastnika. „Zawsze ja” – uchwyciły go kamery na ławce rezerwowych w Son Moix, gdy zdejmował ochraniacze. Co gorsza, 10 minut później Norweg został wyrzucony z boiska za brawurowy faul. Antoine Griezmann , który wszedł na boisko obok dziewiątego numeru Atletico, niewiele mógł wnieść do gry w Mallorce, ani przeciwko Liverpoolowi. Teraz Rayo Vallecano Íñigo Péreza przybywa na Metropolitano z drużyną pogrążoną w morzu wątpliwości i, co gorsza, z ofensywą w opłakanym stanie.
„To najlepszy zawodnik, jakiego mamy, pewny siebie w ataku. Potrzebujemy go w najlepszej formie. Grał bardzo dobrze, ale rozumiałem, że potrzebujemy Sorlotha, aby stworzyć kilka głębszych sytuacji w polu karnym. Został wyrzucony z boiska po chaotycznej akcji. Zostało nam o jednego mniej. A z Julianem... wszyscy zawodnicy denerwują się, kiedy schodzą z boiska” – tak Cholo tłumaczy, co się stało i podkreśla potrzebę zajęcia się Álvarezem. Zawodnikiem, który właśnie wrócił do grupy po naciągnięciu kolana, a dodatkowo zmarnował rzut karny przeciwko drużynie Vermillion.
Początek sezonu dla Juliana był podobny do zeszłego, pomimo pozytywnych wyników, jakie pozostawił po sobie na koniec rozgrywek. Argentyńczyk strzelił tylko jednego gola w pierwszych pięciu kolejkach, podobnie jak w tym sezonie, ale jego wkład w minuty był nieco niższy. Z drugiej strony, oczekiwana liczba bramek Argentyńczyka na 90 minut spadła z 0,51 do 0,44. Wybuchowa passa napastnika Atlético zbiegła się z serią 15 zwycięstw drużyny, która będzie potrzebowała podobnej serii, aby wrócić na szczyt LaLigi, która obecnie traci dziewięć punktów.
Nawet nie jako odrażającyObecność Juliána Álvareza na Metropolitano w meczu z Rayo Vallecano będzie obowiązkowa i gwarantowana. Nie tylko dlatego, że według Cholo jest najlepszym ofensywnym zawodnikiem Atlético, ale także dlatego, że Sorloth nie znajdzie się w kadrze po wykluczeniu z Mallorki. Jako Norweg, nie będzie to duża strata w tym roku. W zeszłym sezonie był jednak najlepszym rezerwowym, strzelając 13 goli z ławki rezerwowych.
W tym roku, mimo że zdobył tyle samo bramek co Julián – jedną przeciwko Elche w 2. kolejce – jego wpływ znacznie osłabł, nie wnosząc wkładu w inne obszary, takie jak głębia składu, podania i kluczowe zagrania. „Nie kopcie naszego numer 9” – krzyknął Simeone z ławki rezerwowych na Majorce. 20 bramek, które zdobył w zeszłym sezonie, z niesamowitą średnią oczekiwanych bramek na mecz wynoszącą 0,97, wydaje się trudnych do powtórzenia, biorąc pod uwagę postawę Norwega.
Ostatnim rozwiązaniem dla ataku El Cholo jest Antoine Griezmann , legenda Atlético i najlepszy strzelec wszech czasów, który nie jest w szczytowej formie. Francuzowi brakuje dwóch goli do osiągnięcia 200 bramek w barwach Rojiblancos i nie wygląda na to, by miał to osiągnąć w najbliższym czasie. Jego ostatni gol w La Liga padł 1 lutego przeciwko Mallorce na Metropolitano.

Minęło 235 dni bez gola, co jest najdłuższą serią Griezmanna w rozgrywkach krajowych. Jego przewidywana liczba bramek wynosi obecnie 0, w porównaniu z 0,5 na mecz, a jego występy na boisku nie są najlepsze. Francuz, zawsze szybki w akcji i dobrze ustawiający się na boisku, coraz bardziej traci impet i ma problemy z utrzymaniem wysokiego tempa. Wydaje się, że stracił werwę, która pozwoliła mu strzelić 13 goli w ciągu pierwszych sześciu miesięcy poprzedniego sezonu.
WtórnyChoć nie są typowymi napastnikami, Giacomo Raspadori i Nico González mogą pomóc w zdobywaniu bramek. Włoch nie wykorzystał jednak w pełni swoich minut, prezentując słabe występy, zwłaszcza w Liverpoolu, gdzie był w wyjściowym składzie. Argentyńczyk z kolei ma już na koncie gola i wniósł znaczący wkład w grę.
Rozwiązania awaryjne, biorąc pod uwagę problemy trzech czerwono-białych muszkieterów. W sumie drużyna zdobyła osiem bramek, dwie z trzech napastników, oddając 73 strzały. Dziś przyjeżdża Rayo Vallecano, ale Real Madryt w sobotę zmierzy się z Metropolitano, a porażka może być poważnym ciosem dla marzeń o wielkich sukcesach czerwono-białych, jak powiedział ich prezes. „Trzecie miejsce to obowiązek, a nie cel” – wyjaśnił Miguel Ángel Gil Marín .
elmundo