To był mecz pucharowy, po którym Barça odrobiła straty w meczu z Atlético w 1997 r.: zwycięstwo 5-4 przeszło do historii


W meczach pomiędzy FC Barcelona i Atlético Madryt szaleństwo jest na porządku dziennym. We wtorek, w pierwszym meczu półfinału Pucharu Króla pomiędzy obiema drużynami na Estadi Olímpic Lluís Companys w Montjuïc, nie było inaczej . Madrytczycy objęli wczesną przewagę - strzelili gole w pierwszej i szóstej minucie - a Blaugrana była zmuszona odpowiedzieć czterema golami. Jednak wynik 4-2 nie był przesądzony i wciąż trzeba było grać w piłkę nożną, zarówno o wyrównanie wyniku, który nie był rozstrzygnięty do ostatnich chwil, jak i o remis 4-4. Nieprzewidywalne spotkanie, pełne powrotów i goli, które odzwierciedlało historię pojedynków obu drużyn. A przede wszystkim przypomniało nam pamiętną dekadę, lata 90. Ale jeszcze bardziej 12 marca 1997 r., kiedy Barcelona pokonała Atlético 5-4 — niczym cud — po prowadzeniu 0-3 w przerwie i z legendarnym „Pizzi, jesteś świetny!” przez dziennikarza Joaquima Marię Puyala po zwycięskiej bramce argentyńskiego napastnika Juana Antonio Pizziego.
Ten mecz również odbywał się w ramach Pucharu Króla, ale był ćwierćfinałem. Minęło ponad 25 lat, a zamiast Montjuïc sceną był Camp Nou . Barcelona, prowadzona wówczas przez Bobby'ego Robsona, zremisowała pierwszy mecz na boisku Colchoneros i potrzebowała zwycięstwa, aby utrzymać się w rozgrywkach. Ale mecz nie mógł rozpocząć się gorzej dla Katalończyków: Milinko Pantic zdobył pierwszego, drugiego i trzeciego gola dla Atlético. Do końca meczu pozostała jeszcze ponad godzina, a piłkarze Barcelony wrócili do szatni z dramatycznym wynikiem 0-3 w przerwie. Stoiczkow i Pizzi weszli na boisko tuż przed przerwą. Ten drugi nie wyobrażał sobie, że na koniec meczu będzie bohaterem. W drugiej połowie Barcelona się obudziła, a gwiazda pokroju Ronaldo strzeliła dwa gole w zaledwie trzy minuty. Camp Nou było kotłem. Wydawało się, że cud został przerwany po golu Panticia 2:4, ale odżył dopiero po golu Figo w 67. minucie i wyrównującym golu Ronaldo pięć minut później, skutkującym wynikiem 4:4. W 83. minucie, pod koniec meczu, Pizzi zdobył bramkę na 5-4, która przeszła do historii dzięki epickiemu powrotowi i dobrej grze Puyala.
Jednakże w latach dziewięćdziesiątych było więcej precedensów potwierdzających, że spotkania Barcelony i Atlético były czystym widowiskiem, szczerym szaleństwem. W dziewiątej kolejce sezonu ligowego 1993/94 Barcelona Cruyffa przybyła na Vicente Calderón jako lider i faworyt, by zdobyć tytuł, który ostatecznie zdobyła. Jednak hat-trick Romario w pierwszej połowie nie wystarczył, by wygrać mecz, który ostatecznie Atlético odwróciło w drugiej połowie za sprawą decydującego gola Caminero w ostatniej minucie, ustalając wynik na 4-3. Dwa sezony później, w sezonie 95/96, to colchoneros wygrali ligę. 20 kwietnia 1996 roku pokonali Barcelonę na Camp Nou, a Caminero po wspaniałym dryblingu pokonał Nadala, zdobywając pierwszego gola w meczu i remisując w przerwie. W drugiej połowie Atlético ponownie objęło prowadzenie i przypieczętowało zwycięstwo 1-3.
Była to ostatnia liga Atlético aż do sezonu 2013/14. 17 maja 2014 roku Atlético przybyło na Camp Nou jako lider, mając dwupunktową przewagę nad Barceloną. Udało im się doprowadzić do remisu 1-1, zdobyć tytuł i zakończyć wieloletnią dominację Barcelony i Realu Madryt w lidze. Rok później, na Calderón, Katalończycy wzięli rewanż, pokonując rywali minimalną różnicą i ostatecznie wygrywając ligę.
Dużo wcześniej, 18 kwietnia 1971 roku, żadna z drużyn nie wygrała, ale obie przegrały. Ten dzień był ostatnim dniem. Obie drużyny walczyły o wygranie ligi u boku Valencii prowadzonej przez Di Stéfano, która przegrała z Espanyolem w Sarrià. Zwycięstwo Barcelony dałoby tytuł mistrzowski Katalończykom, a zwycięstwo Atlético zapewniłoby tytuł mistrzowski drużynie Colchoneros. Był gol dla niebiesko-czerwonej drużyny; drugi dla jego rywali. Do końca meczu pozostało jednak pół godziny, a żadnej z drużyn nie udało się uzyskać przewagi. Gdyby mecz zakończył się remisem, Valencia wygrałaby ligę. Nikt inny nie strzelił gola na Calderón, mecz zakończył się remisem pomiędzy Atlético i Barçą, co oznaczało, że mistrzem została Valencia.
Spotkania Barcelony i Atlético obfitują w wybuchy i szaleństwo, jak to miało miejsce we wtorek i jak może się powtórzyć 2 kwietnia w meczu rewanżowym półfinału Pucharu Króla. Historia jest pełna precedensów, które łatwo się powtarzają. Albo i nie.

Jest redaktorką działu Sport i śledzi aktualności dotyczące FC Barcelona. Specjalizuje się w piłce nożnej kobiet, kobietach w sporcie i społeczności LGTBIQ+. Relacjonowała rozgrywki Ligi Mistrzyń Kobiet. Ukończyła dziennikarstwo na Uniwersytecie Pompeu Fabra i rozpoczęła karierę w EL PAÍS.
EL PAÍS