Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Germany

Down Icon

Wściekli obywatele piłki nożnej – emocje w Realu Madryt są stale wysokie

Wściekli obywatele piłki nożnej – emocje w Realu Madryt są stale wysokie
Obraża sędziego, nazywając go „dziwakiem”: Antonio Rüdiger wpada w panikę w finale Pucharu Hiszpanii.

Burak Akbulut / Anadolu / Getty

Film pojawił się tuż przed meczem. Przez niecałe pięć minut, przy akompaniamencie dramatycznej muzyki, komentator Realu Madryt informował widzów o tym, jak Alejandro Hernández Hernández donosił na klub przez całą swoją karierę. Ten złowrogi typ będzie sędziował mecz El Clásico pomiędzy Realem Madryt a FC Barcelona w najbliższą niedzielę.

NZZ.ch wymaga JavaScript do prawidłowego działania ważnych funkcji. Twoja przeglądarka lub program blokujący reklamy obecnie to uniemożliwia.

Proszę zmienić ustawienia.

Praktyka stosowana przez kanał PR niemal przed każdym meczem zatruwa piłkę nożną w królestwie od lat. Bo oczywiście zainteresowana publiczność dowiaduje się o błędach sędziów w meczach z Realem tylko z materiałów wideo. O tym, że ten sam Hernández, jako VAR, pomógł Royals wygrać 3-2 po przegranym 0-2 meczu z Almerią w pamiętnym meczu w zeszłym sezonie – ani słowa. Inne kluby od dawna protestują przeciwko tej taktyce zastraszania, a sędziowie w ramach cichego protestu odmawiają teraz przyjmowania toreb z prezentami od Realu Madryt.

Sędzia płacze na konferencji prasowej

Wydarzenia towarzyszące finałowi Pucharu przeciwko Barcelonie (2:3) sprzed dwóch tygodni przykuły teraz uwagę międzynarodowej opinii publicznej: dzień przed meczem arbiter Ricardo de Burgos Bengoetxea rozpłakał się na konferencji prasowej, gdy poinformował, że jego syn był obrażany w szkole, nazywając go „synem złodzieja”. Real, daleki od odczuwania wyrzutów sumienia, zażądał dymisji de Burgosa i zaczął flirtować z nim.

Pod koniec meczu finałowego obrońca Antonio Rüdiger okazał się przedłużeniem rozwścieczonych obywateli królewskich, rzucając w de Burgosa sztućcami, wyzywając go od „dziwaków” i próbując schwytać go za szyję. Wszystko to po meczu, w którym przestraszony de Burgos – metoda działa – rozstrzygnął wszystkie kluczowe sceny na korzyść Realu. Gdy zabrzmiał gwizdek końcowy, na twarzy sędziego malowało się cierpienie Chrystusa.

Pełna przepychu scena Clásico przekazała całemu światu przesłanie: Real Madryt, klub, który wygrał więcej niż jakikolwiek inny, nie tylko przegrywa bardziej niż jakikolwiek inny, ale także przekracza granice ducha sportowego, a nawet godności ludzkiej. Wpływ na prestiż królewski jest fatalny. „Florentino, przestań!” klubowa gazeta sportowa „Marca” zwróciła się z prośbą do prezesa klubu Péreza. Angielska gazeta „Guardian” odnotowuje epokowy „upadek”. Zdumiona planeta pyta Madryt: „Co cię tak zniszczyło?”

Finał pucharu nie był pierwszym meczem w tym sezonie, w którym Real sprzeciwił się piłkarskim zwyczajom. Jesienią klub odwołał wyjazd na galę Złotej Piłki po tym, jak wyciekła informacja, że ​​madrycki piłkarz Vinícius Júnior nie zostanie nagrodzony branżowym Oscarem.

Rzekomy flagowy klub Hiszpanii zniweczył w ten sposób dumę kraju, że Rodri (Manchester City) był pierwszym Hiszpanem uhonorowanym tym wyróżnieniem od 1960 r. Patriotyzm tylko na własnych zasadach i brak uznania dla innych zwycięzców. Zwłaszcza że w tym samym czasie trwała kampania wyborcza w USA, niemiecki kandydat Mats Hummels dostrzegł w tym „cechy Trumpa”.

Paralela ta nie dotyczyła tylko konkretnego przypadku. Real faktycznie emanuje destrukcyjną energią. A metody są uderzająco podobne.

Florentino Pérez jest uważany za najpotężniejszego człowieka w Hiszpanii . Dzięki swojej firmie budowlanej ACS kontroluje kluczową gospodarkę, a tym samym liczne powiązania z polityką i sądownictwem. Po wymyśleniu Madrytu „Galaktycznych” podczas swojej pierwszej kadencji, w 2006 r. przeszedł na emeryturę z powodu niepowodzeń sportowych. Pérez nie jest przyzwyczajony do porażek. Kiedy w 2009 r. powrócił na boisko i spotkał się z powszechnym uznaniem, jego misja była jasna: zatrzymać coraz bardziej genialną Barcelonę – bez względu na wszystko.

W kolejnych latach głośno było o teoriach spiskowych, skargach na sędziów i wykroczeniach trenera Realu Madryt, José Mourinho. Pewnego razu, pod koniec El Clásico, wbił palec w oko asystentowi Barcelony, Tito Vilanovie. Klub mu nie przeszkadzał, wręcz przeciwnie. Na stadionie Bernabéu radykałom pozwolono wywiesić transparent z napisem: „Twój palec wskazuje nam drogę”. Pérez bronił decyzji Mourinho, twierdząc, że była to „najważniejsza decyzja w mojej karierze prezydenckiej”. Do dziś jest uważany za jego ulubionego trenera.

Pérez wymyślił fake newsy zanim jeszcze ten termin istniał

W cieniu czołowego gracza „Mou” Pérez odbudował otoczenie klubu. Niedawno emerytowana sędzia FIFA, Megía Dávila, została zatrudniona, aby nadzorować system sędziowania i pozostaje w klubie do dziś. Media zbliżone do klubu rozpoczęły kampanię dziennikarską, która wykroczyła daleko poza erę „fake newsów” i obejmowała nawet bezpodstawne oskarżenia o doping przeciwko Barcelonie.

Prezydent wykorzystał zbliżający się kryzys prasy, aby poprzez swoje wpływy w wydawnictwach usystematyzować niegdyś pluralistyczne przekazy na temat Realu. Jednocześnie tak dostosował statut klubu do własnych potrzeb, że wszelkie próby podjęcia działań naprawczych zostały zaprzepaszczone.

W ciągu ostatniej dekady Pérez przekroczył swoje pierwotne założenie. Z ostatnich dziesięciu Lig Mistrzów Real wygrał pięć, Barça żadnej. Jego poczucie misji i stworzonego przez niego aparatu mogło zostać ukierunkowane na nowe cele. Dzięki futurystycznej renowacji areny klubu stał się także bliskim współpracownikiem swojego idola, Santiago Bernabéu, wizjonerem i patronem stadionu z czasów białego baletu.

Pozostało jedynie odrodzenie piłki nożnej – czemu Pérez poświęcił swój projekt Europejskiej Superligi. Jak dotąd, inicjatywa ta poniosła sromotną porażkę w obliczu paneuropejskiego sojuszu stowarzyszeń, rządów i kibiców. W jakim stopniu to go rozgoryczy, można się tylko domyślać; nie mówi o tym.

Pewne jest, że już dawno przeszedł na tryb wojenny w walce z wiatrakami. Nie był to przypadek, że bojkot Gali Mistrzostw Świata Piłkarzy nastąpił w roku, w którym Europejska Unia Piłki Nożnej UEFA po raz pierwszy wystąpiła w roli współorganizatora.

Tylko nieliczni informatorzy uważają, że kampania przeciwko sędziom jest konsekwencją afery „Negreiry” w klubie FC Barcelona, ​​która dotyczyła tajemniczych płatności na rzecz byłego członka komisji sędziowskiej Hiszpańskiego Związku Piłki Nożnej. W rzeczywistości proceder publikowania nagrań wideo w telewizji klubowej rozpoczął się jeszcze przed ujawnieniem skandalu w lutym 2023 r.

Szef ligi Javier Tebas i prezydenci innych klubów uważają działania Realu za jawną próbę „zniszczenia hiszpańskiej piłki nożnej” (szef klubu Sevilli del Nido) i zbudowania na jej gruzach Superligi. „W imieniu Florentino powinniśmy wszyscy uklęknąć w siedzibie ACS i przeprosić” – powiedział Tebas. „Przepraszam, to prawda, że ​​przyszedłeś ratować futbol”.

Jednak kampania Realu wprowadza zamieszanie także wśród jego własnych pracowników. Mając cztery punkty straty do Barcelony, tylko zwycięstwo w Clásico może uratować ostatnią szansę na tytuł poza Klubowymi Mistrzostwami Świata. Wybuch gniewu Rüdigera był wyjątkowo jaskrawy, ale nie pierwszy w tym sezonie. Gwiazdy ataku Vinícius, Jude Bellingham i Kylian Mbappé otrzymali w tym sezonie czerwone kartki – mimo że sędziowie z pewnością nie lekceważą kartek wystawianych piłkarzom Realu Madryt. Sędziowie wiedzą: trafisz do następnego filmu.

Artykuł z « NZZ am Sonntag »

nzz.ch

nzz.ch

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow