Wczoraj wydawało się, że Russell Martin potrafi sprostać oczekiwaniom... z pewnością przyjąłby każdy wynik, który dałby Rangersom nadzieję w Atenach, pisze John McGarry

Autorstwa Johna McGarry'ego
Opublikowano: | Zaktualizowano:
Pokonanie tych przeszkód pod koniec lipca jest trudne nawet w najlepszych czasach. A robienie tego, mając w butach trochę ołowiu, nie ułatwia sprawy.
Odrzućmy emocje i poczucie wyjątkowego wydarzenia, które czekają nas dziś wieczorem na Ibrox. Pierwszy mecz ligowy Russella Martina w roli menedżera Rangersów zapowiada się jako najtrudniejsze ze wszystkich dotychczasowych przedstawień.
Remont jego drużyny nie jest jeszcze bliski zakończenia. Ma kilku zawodników, którzy nie są jeszcze w wystarczająco dobrej formie, by grać od samego początku.
Program przygotowań przedsezonowych, który obejmował tylko jeden mecz przed publicznością i kilka meczów kontrolnych, wydaje się na tyle słaby, że ta przeorganizowana drużyna może przystąpić do niego nieco niedostatecznie przygotowana.
A to jeszcze przed meczem z przeciwnikiem. Chociaż Panathinaikos rozpoczyna sezon ligowy dopiero kilka tygodni po meczu ze Szkotami, właśnie wrócili ze zgrupowania w Austrii, gdzie mierzyli się z drużynami pokroju Schalke i Bragi. Podopieczni Rui Vitorii wydają się być na to gotowi.
Dla porównania, Martin wczoraj wieczorem pewnie już położył głowę na poduszce i miał nad czym rozmyślać.

Russell Martin nie miał dużo czasu na przygotowanie drużyny Rangers do eliminacji Ligi Mistrzów

Zawodnicy Martina byli jednak w dobrych nastrojach, przygotowując się do pierwszego meczu na Ibrox
Cyriel Dessers niedawno doznał kontuzji, a Hamza Igamane nie jest w pełni sprawny z powodu problemów z wizą, które opóźniają jego powrót. To 45 bramek z poprzedniego sezonu, strzelonych co najwyżej z ławki rezerwowych.
Danilo, który nie zrobił większego wrażenia odkąd dołączył do zespołu z Feyenoordu dwa lata temu, wydaje się jedyną opcją Martina na środku obrony.
Drobna kontuzja również odsunie debiut Thelo Aasgaarda na dalszy plan. Djeidi Gassama, siódmy transfer tego lata, również przybył z Sheffield Wednesday zbyt późno, by być branym pod uwagę jako zawodnik wyjściowy.
Spośród dostępnych zawodników Joe Rothwell, Mohamed Diomande i Nico Raskin powinni utworzyć solidną linię pomocy w środku pola, ale brak naturalnej szerokości formacji budzi obawy.
Martin, mianowany menedżerem dopiero 5 czerwca, nie może być w pełni odpowiedzialny za brak gotowości swojej drużyny do tak ważnego meczu. Z pewnością przyjąłby każdy wynik, który dałby Rangersom nadzieję w Atenach.
Z pewnością można powiedzieć, że w pewnym stopniu umiejętnie zarządzał oczekiwaniami, gdy wczoraj oceniał szanse swojej drużyny.
Choć widział już wystarczająco dużo, by uwierzyć, że są wystarczająco dobrzy, by zwyciężyć nad dwoma nogami, zdaje sobie sprawę, że potrzeba wiele, aby wszystko od razu zadziałało.
„Jestem bardzo zadowolony przez te cztery tygodnie, ale to nie jest dużo czasu” – powiedział.
„Myślę więc, że jutro będzie dla nas naprawdę wielkim testem, który pokaże, na jakim etapie jesteśmy i ile pracy jeszcze przed nami.
„Myślę, że dla nas jako sztabu szkoleniowego najciekawszą rzeczą jest to, że jutro dowiemy się wiele o grupie i o tym, jakie priorytety musimy ustalić na najbliższe tygodnie”.
W parny, stary dzień Martin rozpoczął swoją konferencję prasową od udanego rozwiązania problemu z klimatyzacją w sali prasowej Auchenhowie. Gdyby tylko kontrolowanie oczekiwań kibiców było tak proste.
Mając niewiele ponad miesiąc na przekształcenie drużyny, która zakończyła poprzedni sezon bez żadnych trofeów, w taką, która jest w stanie wygrać trzy mecze kwalifikacyjne Ligi Mistrzów, dobrze, że 39-latek lubi wyzwania.
Nawet skromne zwycięstwo dziś wieczorem nadałoby pozytywny ton początkom jego kadencji.
Najmniej, co jego zawodnicy muszą zrobić, to pokazać, że oparty na posiadaniu piłki futbol, który propaguje, przynosi efekty.
„Myślę, że dla zespołu przyspieszy to proces uczenia się” – powiedział. „To się poprawi od jutra, cokolwiek się stanie, nie ma co do tego wątpliwości.
„Ale myślę, że jedną z rzeczy, które muszą zostać osiągnięte, jest to, że kibice muszą wyjść z meczu z pozytywnym nastawieniem do swojej nowej drużyny.
„Myślę, że jeśli uda nam się połączyć cały klub, Ibrox, tutaj, kibice, jeśli ten klub to ma, jeśli ma taką energię, to myślę, że trzeba będzie to powstrzymać”.
Nie brakuje im źródeł motywacji ani inspiracji. W zeszłym tygodniu na obozie treningowym klubu w księdze pamiątkowej wyryto nazwiska Sir Alexa Fergusona, Johna Greiga i Richarda Gougha. Następnie, w weekend, Martin zjadł lunch z trójką ambasadorów klubu.

Martin będzie miał nadzieję, że będzie miał o co grać w rewanżu w przyszłym tygodniu w Atenach
Na progu nowej ery, gdy w powietrzu wisi tak wiele zmian, menadżer uważa, że wiele można zyskać dzięki nowej grupie graczy, którzy wysłuchają głosów ikon przeszłości.
„W tym tygodniu mieliśmy dwie legendy Rangersów i jedną legendę gry, która wspiera nasz klub. Wszyscy oni przeprowadzili z każdym (zawodnikami) tę samą rozmowę na temat tego, co ten klub dla nich znaczy i (tego, że) musimy reprezentować ich tak mocno, jak to możliwe” – powiedział.
Potem na meczu byli John Brown, Lee McCulloch i Ian Durrant. Świetnie było ich zobaczyć.
Drzwi są otwarte dla ludzi, którzy odnieśli tu sukces. Wiedzą, co to znaczy, wiedzą, o co chodzi w klubie, wspierają go, poczuli, co to znaczy być tutaj i być jego częścią.
„To było naprawdę miłe, energia na boisku treningowym, widok niektórych zawodników pełnych podziwu dla tych ludzi – to wspaniałe”.
„To po prostu przypomina, że gracze to też tylko ludzie, tacy sami jak my. Mają ludzi, których podziwiają i chcą być tacy jak oni.
„A ta grupa będzie miała szansę stworzyć własną historię i własne dziedzictwo”.
Choć byłoby nierozsądne wydawanie pochopnych osądów na temat którejkolwiek ze stron na podstawie 90 minut, dziś wieczorem wiele się wyjaśni na temat sposobu, w jaki Martin zamierza realizować swoje cele.
Nie oczekuje, że wszystko pójdzie gładko. Ma jednak nadzieję, że istnieje pewien stopień zrozumienia, że to wciąż proces.
„Nie wszystko będzie takie proste” – powiedział menedżer. „Będą momenty trudne, ale musimy zadbać o to, aby wszyscy rozumieli i widzieli, co chcemy osiągnąć, a zespół miał wystarczająco dużo momentów, które napawałyby ludzi entuzjazmem”.
Będą chwile, kiedy będziemy potrzebować odrobiny cierpliwości i spokoju, ale cierpliwość musi przyjść, kiedy będziemy mieć piłkę na połowie przeciwnika, a nie w pobliżu własnej bramki.
„Będziemy potrzebować kibiców. Byli niesamowici w meczu towarzyskim przedsezonowym (z Brugge) w drugiej połowie i spisali się znakomicie za każdym razem, gdy na kogoś wpadliśmy w mieście. Mam nadzieję, że jutro wieczorem poczują świeżość i energię w swojej drużynie”.
Daily Mail