W miarę jak koszykówka akademicka wkracza w najbardziej niepewną erę, mało kto wierzy, że nowe zasady powstrzymają przepływ pieniędzy

NORTH AUGUSTA, Karolina Południowa — Trener twojej ulubionej drużyny nie ma pojęcia, co przyniesie przyszłość koszykówki akademickiej, a ta rzeczywistość wzbudza poczucie niepewności w całym sporcie.
Z punktu widzenia rekrutacji nadchodzące 6–10 miesięcy jest szczególnie niejasne; większość trenerów próbuje zrozumieć, jakie zasady będą obowiązywać w ich kraju w tej kluczowej fazie przebudowy NCAA.
Ugoda w sprawie pozwu Izba Reprezentantów przeciwko NCAA , która została ostatecznie zatwierdzona w czerwcu i weszła w życie 1 lipca, była kulminacyjnym momentem, który położył kres stuletniemu modelowi amatorstwa, który już nigdy nie powróci.
No i co teraz?
Cóż, w ciągu ostatniego tygodnia, z ponad 100%, sytuacja stała się zagmatwana. To zamieszanie zbiegło się z lipcowym okresem rekrutacji, dając trenerom mnóstwo okazji do narzekania, rozważań i przewidywania – z mediami i między sobą – na temat obecnej sytuacji i jej możliwych kierunków w dającej się przewidzieć przyszłości.

„Jestem zaniepokojony. Jeszcze w to nie wierzę, bo dopóki nie zaczną egzekwować jakichkolwiek przepisów, żaden przepis nie będzie miał znaczenia” – powiedział CBS Sports trener z niedawnym doświadczeniem w Final Four. „Gdybym wiedział, że ta nowa struktura zadziała, sugerowałbym zamknięcie naszego kolektywu jutro. ... Jestem sceptyczny, czy w ogóle do tego dojdzie”.
Wydarzenie, które wywołało najnowszy atak niepokoju, miało miejsce 10 lipca, kiedy Komisja Sportu Akademickiego (CSC) opublikowała przypomnienie o dopuszczalnych modelach płatności dla sportowców akademickich . (Wiele z tych rzeczy może być uciążliwych do zrozumienia, ale dla przypomnienia: teraz to CSC, a nie NCAA, nadzoruje wszystkie sprawy związane z NIL. Ta istotna zmiana w odpowiedzialności była częścią warunków ugody Izby Reprezentantów o wartości 2,8 miliarda dolarów i została zatwierdzona przez konferencje władzy).
CSC powtórzyło, że kolektywy nie są już akceptowalną formą płatności dla zawodników, przynajmniej nie biorąc pod uwagę, jak ewoluowały w ciągu ostatnich trzech lat. Dla 90% (jeśli nie więcej) koszykarzy i futbolistów, którzy zarobili miliony w ciągu ostatnich kilku cykli portalowych, ich siła nabywcza była funkcją kolektywów. A teraz CSC dąży do ich wyeliminowania, w czym pomaga im w dużej mierze duża klauzula z dołączoną niewielką kwotą. Zgodnie z warunkami ugody, każda transakcja z zerową wartością (NIL) o wartości 600 dolarów lub wyższej podlega weryfikacji przez zewnętrznego arbitra, firmę księgową Deloitte, która jest jedną z największych firm tego typu na świecie.
W zeszłym tygodniu „The Athletic” ujął to zwięźle: „Urzędnicy stworzyli te zasady, aby uniemożliwić szkołom wykorzystywanie podmiotów wspieranych finansowo do przekazywania płatności rekrutom i transferom, aby obejść limit podziału przychodów w wysokości 20,5 miliona dolarów”. W przyszłości, aby zawodnik mógł otrzymywać płatności za pośrednictwem szkolnego kolektywu, musi on spełnić rygorystyczne kryteria dotyczące „ważnego celu biznesowego”. Krążą już doniesienia o tym, że niektórzy utknęli w zawieszeniu po tym, jak Deloitte i jego centrum rozliczeniowe NIL Go oznaczyły ich umowy znakiem „czerwony X”.
Notatka CSC wywołała sprzeciw. Steve Berman i Jeffrey Kessler, prawnicy reprezentujący powoda w sprawie Izby Reprezentantów (i których firmy mają zarobić na swoich działaniach ponad 500 milionów dolarów (!!)) , mogą nie być skłonni do pozostawienia tych wytycznych CSC w mocy. Organizacja o nazwie „The Collective Association” wydała oświadczenie, w którym stwierdziła , że stanowisko CSC wobec kolektywów jest „nie tylko błędne, ale także głęboko lekceważące wobec organizacji kolektywnych i dziesiątek tysięcy fanów i darczyńców, którzy je wspierają”.
Wielu w branży wierzy, że wkrótce pojawią się pozwy kwestionujące sformułowania CSC dotyczące kolektywów. Nikt nie ma pojęcia, czy te pozwy zostaną rozpatrzone pozytywnie, ale z pewnością trafią na pierwsze strony gazet, gdy już trafią do sądu.
Więc teraz sportowcy z koszykówki uniwersyteckiej siedzą, czekają i zastanawiają się, co jest legalne, a co nielegalne, co jest prawdziwe, a co nie, i kto pierwszy naprawdę zakwestionuje nowy system.
Jak powiedział mi jeden znany trener: „Czy przygotowujesz się tak, jakby miało być tak, jak mówili, czy tak, jakby miało być tak, jak zawsze było?”
„Idąc dalej, nie będą przestrzegać zasad”Podczas tegorocznego turnieju Final Four w San Antonio, znany agent graczy Daniel Poneman przemawiał na konferencji Global NIL organizowanej przez Silver Waves Media przed salą wypełnioną po brzegi wpływowymi graczami ze świata sportu akademickiego.
„Powiedziałem to żartobliwie, wzywając do działania: zorganizowanego oporu” – powiedział Poneman w rozmowie z CBS Sports. „Powiedziałem: 'Ludzie, rozejrzyjcie się po sali. Jeśli nikt z nas nie będzie przestrzegał tych zasad, to nie będą mogli ich egzekwować. Co oni z tym zrobią? Naprawdę, co oni z tym zrobią?'”
Poneman zarządza WEAVE, agencją graczy, która w ciągu ostatnich czterech lat szybko się rozwinęła. Czasami był solą w oku NCAA, ale nie można umniejszać jego zwinności w obszarze NIL. W kwietniu wiedział, że oczekująca na ugodę z Izbą Reprezentantów stanowi zagrożenie dla jego rozwijającego się biznesu. Poneman dostrzegł, że cykl portalowy z 2025 roku, zdecydowanie najbardziej lukratywny jak dotąd , może być ostatnim tego typu.
Teraz, gdy nadszedł kolejny etap, w koszykówce uniwersyteckiej narastają wątpliwości co do tego, co się wydarzy. Poneman ma wątpliwości co do legalności regulaminu CSC.
„Niektórzy myślą, że zobaczymy całkowitą zmianę w koszykówce uniwersyteckiej, ale to się nie stanie” – powiedział Poneman. „Nie wiem, jak to możliwe, że to się nie stanie, ale jest zbyt wielu utalentowanych, wpływowych i zmotywowanych trenerów koszykówki, którzy całe życie poświęcili na dojście do tej pozycji, by pozwolić, by jakieś arbitralne, bezsensowne przepisy całkowicie i nieodwracalnie wpłynęły na ich karierę”.
Czy kolektywy rzeczywiście znikną? Czy w rezultacie oszustwa powrócą do łask? Co oznacza „oszustwo” w 2025 roku? Jakie będą luki prawne? Jakie będą kary? Jak daleko posuną się agenci, sponsorzy, zawodnicy czy trenerzy, aby nadal pompować setki milionów dolarów w ten sport?
„Najpilniejszą kwestią jest to, czy wytrzyma wyzwania prawne?” – powiedział CBS Sports jeden z prominentnych trenerów SEC. „Bo jeśli przegrają w walce prawnej o możliwość ograniczenia czyjegoś NIL, to będzie to pierwszy pozew, a jeśli to się nie powiedzie, to jedyne, co zrobiliśmy, to powiedzieliśmy, że musimy zapłacić 20,5 plus to, co już płacimy”.
Nie wiadomo, czy Kongres będzie w stanie rozwiązać ten problem. Ustawa o odszkodowaniach i możliwościach edukacyjnych dla studentów poprzez prawa i rekomendacje (SCORE) próbuje przeforsować swoją działalność, aby zapewnić NCAA ochronę antymonopolową, ale w rzeczywistości prawdopodobnie będzie to kolejny akt prawny, który utknął w Izbie Reprezentantów lub Senacie.
Trener Michigan State, Tom Izzo, powiedział mi, że jego zdaniem „10 do 15%” osób w tym sporcie oszukiwało 15 do 20 lat temu. Uważa, że jeśli zostaną wprowadzone surowe ograniczenia i będą one obowiązywać, liczba ta będzie bliższa 40%, ponieważ pieniądze stały się zbyt duże, aby cofnąć się do tego poziomu.
„Jeśli zamierzają zrobić to, co mówią (Tony) Petitti i (Greg) Sankey, będą musieli wprowadzić realne środki egzekucyjne” – powiedział Izzo. „To znaczy dla mnie więcej niż Deloitte”.
Jakieś trzy godziny po tym, jak Izzo to powiedział, siedziałem obok trenera Big 12, który obserwował zawodnika. Wskazał na różne osoby na siłowni, mówiąc o tym.
„Jego administracja, moja administracja, jej administracja, jego administracja – wszyscy mają nadzieję i wierzą, że bariery ochronne są na miejscu i tak właśnie będziemy działać” – powiedział. „A wiecie, co mówią trenerzy? Bzdura”.
Opendorse, firma będąca liderem w branży NIL, poinformowała, że kolektywy odpowiadały za 81,6% wszystkich śledzonych i/lub zgłoszonych transakcji NIL w cyklu 2024-25. Łączna wartość tych transakcji przekroczyła 1,6 miliarda dolarów. To duża kwota, która jest pomijana – a część prawdopodobnie pozostaje nierozliczona.
Dlatego trenerzy są tak zaprogramowani, żeby podchodzić sceptycznie do rzekomo drastycznych zmian w środowisku finansowym sportu akademickiego.
„Myślę, że kolektywy schodzą do podziemia” – powiedział mi inny trener SEC. „Ale nie znikną”.
„Zejście pod ziemię” to określenie oszustwa.
Jeszcze kilka lat temu zapłata za zawodnika oznaczała realną kwotę od 20 000 do 100 000 dolarów w gotówce (w skrajnych przypadkach może trochę więcej, jak głoszą opowieści), a także namacalne przedmioty (np. samochód, zapewnienie bliskiej osobie pracy lub mieszkania) i dyskretne dostarczenie pieniędzy zawodnikowi lub jego rodzinie.
Te dni już minęły. Pieniądze stały się zbyt duże.
Wysoko cenione transfery osiągnęły wartość ponad miliona dolarów w ciągu ostatnich dwóch okresów poza sezonem. Sugerowanie, że dojdzie do łamania przepisów na tym poziomie, byłoby ambitne, ponieważ transfer takiej kwoty – nie do wyśledzenia, a tym samym nie podlegającej opodatkowaniu – to proszenie się o poważne kłopoty ze strony organów ścigania. Mimo to trenerzy uważają, że w przypadku rozwiązania kolektywów, coś zostanie zrobione poza granicami klubu.
„Myślę, że to przekracza limit udziału w przychodach” – powiedział mi jeden z trenerów Big Ten. „W przyszłości nie będą przestrzegać zasad”.
Kreatywna księgowość wkrótce stanie się nowym trendem. Trenerzy uważają, że niektórzy z ich konkurentów będą robić wszystko, byle tylko pozyskać talenty, wykorzystując luki prawne lub bezczelne oszustwa.
„Słyszałem, że pewna szkoła zatrudniła firmę Deloitte, aby opracowała algorytm, który okazał się lepszy od ich algorytmu” – powiedział mi inny trener z doświadczeniem w Final Four, odnosząc się do systemu firmy Deloitte, który określa, co jest „uzasadnionym celem biznesowym”, aby umożliwić rozliczenie transakcji NIL.
Niektóre z tych planów wyjaśniają, dlaczego Poneman uważa, że obecne wytyczne CSC nie będą obowiązywać.
„Nie sądzę, żeby to przeszło, bo wystarczy, że jeden trener powie: „Idź się pieprzyć” – powiedział Poneman. „Wystarczy, że jedna szkoła powie: „Pieprz się”, zachowamy nasz kolektyw, nie poddamy się NIL. I co wtedy zrobicie? Kogo to boli, jeśli kolektyw będzie mógł wydawać pieniądze? Nikogo! Komu to pomoże? Pomaga trenerom, którzy mają lepsze drużyny. Zawodnikom, którzy zarabiają więcej. Agentom, którzy zarabiają więcej. Zawodnicy czekają dłużej na draft, zostają w szkole, a produkt jest lepszy”.
Nie jest to obecnie tak duży problem, jak w 2026 r., co raczej będzie stanowić ogromną korektę. Dzieje się tak, ponieważ każda szkoła, która mogła sobie pozwolić na uiszczenie większości — lub całości — swoich płatności NIL przed 1 lipca (kiedy warunki ugody Izby Reprezentantów stały się oficjalne), tak zrobiła.
Jeden z prominentnych trenerów powiedział CBS Sports, że inna uczelnia poinformowała go, że wypłaciła swoim zawodnikom ponad 20 milionów dolarów przed 1 lipca, co oznacza, że wszyscy ci zawodnicy są w pełni zabezpieczeni na nadchodzący rok. Uczelnia ta będzie miała ponad 6 milionów dolarów udziału w przychodach z przyszłorocznego cyklu rozgrywek, co zapewni jej przewagę w zakresie kapitału akcyjnego.
„Właśnie rozmawiałem z jednym z trenerów i powiedział, że dali każdemu w drużynie co najmniej milion dolarów” – powiedział trener. „Szkoły mają dwuletnie kontrakty z dużym wyprzedzeniem i płacą wszystkim z góry. Więc biorą chłopaka, dają mu dwuletni kontrakt z dużym wyprzedzeniem: 1,5 miliona dolarów w pierwszej klasie, 1,5 miliona dolarów w drugiej klasie, dają mu 3 miliony dolarów przed 30 czerwca z powodu ugody. Robią to z całym zespołem, z wyjątkiem trzech lub czterech zawodników. Muszą podpisać kontrakt z trzema zawodnikami w przyszłym roku, teraz mają tegoroczny udział w przychodach plus udział w przychodach w przyszłym roku, żeby ich pozyskać”.
Dla tych nielicznych szkół, które miały na to pieniądze, dało to im przewagę w przyszłym kwietniu, kiedy to spodziewane jest mniejsze finansowanie w całym sporcie w porównaniu z poziomem free amerykańsko-amerykańskim w 2025 roku. Poneman przewiduje spadek liczby kontraktów o 10-20% w przyszłym roku.
„Niektóre szkoły zamierzają to zrobić, spodziewając się przestrzegania nowego limitu, a inne robią to z obejściami” – powiedział Poneman. „Nastąpi chaotyczna transformacja w czasie rzeczywistym. Zastanawiam się, czy stanie się to w portalu, czy wcześniej. Czy ci licealiści, nikt ich nie podpisze?”
Wieść się rozchodzi. Zawodnicy szkół średnich, którzy ukończą szkołę w 2026 roku, znają ogólne wyniki pięciogwiazdkowych zawodników z roczników 2025 i 2024. Kilku trenerów, których zapytałem o tę kwestię, przyznało, że nie byli pewni, co powiedzieć 17-letnim kandydatom. To wyjaśnia powolny wzrost zobowiązań w porównaniu z trendami z ostatnich kilku lat. (Tylko pięciu z 50 najlepszych kandydatów na rok 2026 złożyło deklarację członkowską w danej szkole).
„Trenerzy przedstawią liczby, a później spróbują to rozgryźć, ale wyjdzie z tego totalny bałagan” – powiedział Poneman.
Każdy trener, z którym rozmawiałem, zgadza się z Ponemanem, że liczba rekrutów w szkołach średnich i zawodników z portalu na przyszłą wiosnę spadnie. Ale o ile, to już szczegół. Na podstawie moich rozmów z dziesiątkami źródeł, które przeprowadziłem poza sezonem, średni transfer z wyższej ligi w tym roku zarobił około 600 000 dolarów. Czy więc w 2026 roku ten spadek cen oznacza średnio 100 000 dolarów mniej? Czy oznacza to 400 000 dolarów mniej?
Być może najważniejszym aspektem ugody Izby Reprezentantów jest to, że szkoły, które przystąpią do porozumienia, nie mogą pozwać CSC, NCAA ani Deloitte. To więź spajająca całość. Bez niej w ogóle nie byłoby ugody.
Sedno sprawy: co powstrzyma gracza przed wniesieniem pozwu, jeśli umowa NIL zawarta za pośrednictwem kolektywu lub odrębnej firmy zostanie odrzucona przez Deloitte? Gdyby kolektywy przestały istnieć w sposób opisany przez CSC, utracone potencjalne zyski w nadchodzących latach sięgnęłyby setek milionów.
„Te nowe przepisy to bzdura” – powiedział Poneman. „Przynoszą korzyści NCAA i administratorom, tym samym nadętym białym, którzy próbowali zdyskredytować tych zawodników, a teraz próbują wcisnąć pastę do zębów z powrotem do tubki”.
Czy zatem w nadchodzących miesiącach czekają nas setki pozwów od graczy?
To będzie kolejne wielkie oczekiwanie. Czy w okolicach Święta Dziękczynienia zobaczymy lawinę pozwów sądowych dotyczących sportu akademickiego? Jak długo będą trwały te pozwy? Czy nakazy sądowe umożliwią im otrzymywanie wynagrodzenia jeszcze w trakcie studiów? Jeśli tak, to ten nowy system opiera się na zapałkach.
„Jak ktokolwiek może określić czyjąś wartość rynkową?” – powiedział mi trener z tytułem mistrza kraju w CV. „Sprawiają, że te oferty wydają się tak niedbałe, że nie zostaną zaakceptowane. I szczerze mówiąc, nie rozumiem, jak można by ich nie zaakceptować”.
Najczęstszym pytaniem, jakie zadawano mi w tym miesiącu podczas rekrutacji, było: Ile, Waszym zdaniem, muszą teraz wydać programy Big East?
To rozbudza wyobraźnię wielu osób.
„Trenerzy w lidze martwią się o Big East” – powiedział mi jeden z trenerów SEC.
Większość uczelni Big East nie ma futbolu amerykańskiego, a nawet te, które go mają (UConn, Villanova), nie kierują się nim w swoich planach. Oznacza to, że nie mogą osiągnąć 20,5 miliona dolarów w ramach podziału przychodów, ale nie muszą też przeznaczać ponad 12 milionów dolarów na futbol amerykański, co zwiększa ich siłę nabywczą.
To niezamierzona konsekwencja faktu, że interesy futbolu dyktują większość decyzji w sporcie akademickim. W obecnej sytuacji, praca w Big East zyskała na wartości. Można twierdzić, że to „niesprawiedliwe”, albo przyznać, że historia sportu akademickiego zawsze obfitowała w trendy i wzrosty, które faworyzowały niektóre programy kosztem innych.
Nigdy nie było równych szans.
I nie jest winą St. John's, Marquette, Creighton, Georgetown – ani nawet potęg A-10, takich jak VCU i Dayton – że nie są pod presją futbolu amerykańskiego w sporcie uniwersyteckim. Nie korzystają ze wszystkich korzyści, jakie daje posiadanie drużyny futbolowej, ale też nie obciążają się kosztami.
To jest kompromis.
Według źródeł: na jednym z dużych stanowisk w lidze spoza Big East, które pojawiło się na początku tego roku, potencjalni kandydaci otrzymali informację, że ich budżet do 30 czerwca wyniesie znacznie ponad 7 milionów dolarów na stworzenie kadry na sezon 2025-26, a następnie finansowanie zostanie zmniejszone o połowę na rok 2026 i kolejne lata, ponieważ piłka nożna pochłania znaczną część limitu przychodów.
Konsternacja wynika z faktu, że większość drużyn SEC, według różnych źródeł, w nadchodzącym roku będzie miała udział w przychodach poniżej 3 milionów dolarów. Oczekiwanym wyjątkiem jest Kentucky, które, jak się uważa, w sezonie 2025-26 będzie miało 45% udziału w przychodach z 20,5-milionowego limitu przychodów. Mówiono o tym, że wszystkie programy SEC zgodzą się na równy limit udziału w przychodach, ale podobnie jak w przypadku Big East, jeśli Kentucky chce położyć większy nacisk na swój program koszykarski (i poświęcić się mniej w futbolu) niż Alabama, Auburn czy Tennessee, to Kentucky ma do tego prawo.
Jak powiedział mi jeden z trenerów Big East: „Jeśli w tym roku zarobię dla mojej drużyny 6 milionów dolarów, a program koszykówki męskiej Uniwersytetu Florydy ma 3 miliony, to jak mogę nie mieć przewagi? [Uczelnie SEC] nie będą oszukiwać, jeśli kwota nie przekroczy 3 milionów dolarów. To dużo pieniędzy. Kiedyś oszustwo kosztowało jakieś 50 tysięcy dolarów. … Rozumiem, gdyby asystent SEC chciał 50 tysięcy i poszedł do jakiegoś nieuczciwego sponsora. Teraz nigdy nie poszedłbyś do sponsora i nie powiedział: »Hej, potrzebuję 2 milionów dolarów na zawodnika«. To przestępstwo”.
Poza tym, wydawanie dużych pieniędzy nikomu niczego nie gwarantuje, jak szybko zauważył inny trener Big Ten. Ten oszacował, że uczelnie w jego lidze osiągną w nadchodzącym roku maksimum nieco ponad 4 milionów dolarów w koszykówce męskiej, a dolna granica wyniesie około 2,5 miliona dolarów.
„Jeśli wszyscy będą się trzymać tych limitów, sytuacja się poprawi” – powiedział doświadczony trener. „Nadal trzeba będzie mądrze wydawać pieniądze. Nie sądzę, żeby drużyny, które wydały najwięcej, koniecznie wygrały w zeszłym roku. Floryda, Houston, Auburn – nie sądzę, żeby były w czołówce”.
Ta nieunikniona zmienność podziału pieniędzy pomiędzy najważniejsze dyscypliny sportowe skłoniła niektórych do pytania: czy koszykówka akademicka powinna w końcu również mieć swój własny limit? Wydaje się to mało prawdopodobne – i powiedzmy sobie jasno: byłoby to jawną hipokryzją – ale cynizm jest w tym temacie głęboko zakorzeniony.
„Ohio State nie pozwoli Xavier, Illinois nie pozwoli DePaul, Virginia nie pozwoli VCU pokonać ich w walce o zawodników. To się nie stanie” – powiedział mi inny trener Big Ten. „Jak to możliwe, że się nie stanie? Nie wiem”.
To wyjaśnia sprawę.
Trenerzy wmawiają sobie, że ktoś zawsze próbuje obejść zasady, a nawet je łamać, i są nieco paranoiczni, jeśli chodzi o to, czego nie wiedzą i kto ma nad nimi przewagę. W związku z tym Izzo powiedział, że chce transparentności w kwestii wydatków na koszykówkę, jeśli chodzi o podział dochodów. Michigan State ma do dyspozycji 3,5 miliona dolarów na nadchodzący sezon, ale ta kwota wzrośnie w ciągu roku. Dlaczego opinia publiczna nie może wiedzieć, jak każda uczelnia rozdysponowuje swój budżet? W końcu kwota 20,5 miliona dolarów jest informacją publiczną.
„Dlaczego to nie jest transparentne?” – zapytał Izzo. „Nie trzeba mówić, ile zarabiają ci zawodnicy, ale dlaczego nie możemy powiedzieć, że Michigan State dostaje 4 miliony dolarów, Arkansas 5 milionów i tak dalej?”
Nieuchronnie dla większości ta rozmowa prowadzi do oczywistego wniosku.
„Po prostu zróbmy z nich pracowników” – takie zdanie wypowiadało się w tym miesiącu wielu rekruterów.
Pięć lat temu trudno byłoby znaleźć grupę trenerów popierających związek zawodowy zawodników. To zabawne, jak prawdziwie wolny rynek może ich zmusić do negocjacji zbiorowych. Chcą, żeby zawodnicy zostali w drużynie dłużej niż jeden sezon. Chcą im płacić uczciwe wynagrodzenie, mieć kontrakty i przywrócić stabilność w koszykówce uniwersyteckiej.
Ale ta przyszłość nie nadejdzie szybko.
Tak więc w dłuższej perspektywie wszyscy przygotowują się na nową erę, w której w grze jest więcej pieniędzy, które mogą zostać zgarnięte i zmieniają właścicieli, niż w jakimkolwiek innym momencie w historii sportu akademickiego.