Game

Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Poland

Down Icon

Wielki problem Industrii Kielce. Bez jego rozwiązania ciężko będzie o sukcesy

Wielki problem Industrii Kielce. Bez jego rozwiązania ciężko będzie o sukcesy

Od 2016 r., czyli od momentu wygrania Champions League, doliczyliśmy się ośmiu golkiperów sprowadzonych do Industrii Kielce, nie uwzględniając juniorów. Zaskakująco niewielu spełniło pokładane w nich nadzieje.

Andreas Wolff bez opaski grał lepiej

W tym sezonie Industrii w Champions League idzie jak po grudzie. Klub od wielu lat nie był tak poważnie zagrożony odpadnięciem z rozgrywek już po fazie grupowej. Powodów takiej sytuacji jest sporo, ale chyba najważniejszym jest brak odpowiedniej klasy bramkarza. Zawodnicy z pola niemal w każdym meczu muszą nadrabiać słabą grę kolegów z "jamy".

W skali makro to efekt ciągnących się od ponad czterech lat długów wobec drużyny. Na skalę mikro przełożyło się to utratą jednego z dwóch najlepszych bramkarzy w historii klubu. Mowa oczywiście o zeszłorocznej sprzedaży Andreasa Wolffa do THW Kiel. Jego rolę miał przejąć Sandro Meštrić, ale ani on, ani będący na dorobku Bekir Cordalija, ani Miłosz Wałach zupełnie nie podołali zadaniu. W grudniu kołem ratunkowym miał się okazać Klemen Ferlin, ale od początku było wiadomo, że ma kłopot z kolanami, no i teraz stawy dały o sobie znać – Słoweniec wypadł z gry na kilka tygodni i na mecze decydujące o wyjściu z grupy zostali Wałach i Cordalija, bo Meštricia wypożyczono do Ostrowa.

Sandro Mestrić
Sandro Mestrić (Foto: Paweł Andrachiewicz / Pressfocus)

W ogóle transfery bramkarzy w ciągu tych ośmiu lat nie są dla kielczan powodem do dumy. Po erze Sławomira Szmala (zakończył karierę w 2018 r.) liczono na Filipa Ivicia (w Kielcach 2016–19), ale chorwacki talent, który przychodził w wieku 24 lat, zawiódł. Zresztą po odejściu też nigdzie nie zrobił kariery. W 2018 r. ściągnięto kolejnego 24-latka. Serb Vladimir Cupara przychodził z Ademaru Leon jako najlepszy bramkarz ligi hiszpańskiej. Przez sezon rozegrał jeden naprawdę dobry mecz w Lidze Mistrzów – z Paris Saint-Germain (34:24), więc i on już po roku musiał się pożegnać z Kielcami. Postawiono wówczas na zmianę strategii.

Na sezon 2019/20 zamiast znów ściągać bramkarza na dorobku, szarpnięto się na układ gwiazda plus Polak. Gwiazdą miał być Wolff, a Polakiem Mateusz Kornecki. Początkowo ten duet funkcjonował średnio. O ile nasz zawodnik spisywał się na miarę oczekiwań (czyli dobrze grał w lidze, przeciętnie w Europie), o tyle Niemiec długo nie mógł wejść na swój bardzo wysoki poziom. Pomogło mu dopiero… odebranie opaski kapitana drużyny, którą przejął Alex Dujszebajew. Wolff mógł przestać myśleć o całej drużynie i skupić się na swojej pracy. Efekt przyszedł natychmiast – w dwóch kolejnych sezonach były finały Ligi Mistrzów, w trzecim przegrany dopiero karnymi ćwierćfinał. W tych trzech sezonach Wolff był jedną z najważniejszych postaci zespołu.

Klemen Ferlin, słoweński akt desperacji

To już był okres finansowych trudności w zespole wzmocnionych przez konsekwencje pandemii koronawirusa. W Industrii coraz bardziej gorączkowo szukano sposobów na zasypanie dziury budżetowej. O mocarstwowych planach nikt już nie myślał, raczej o tym, jak przetrwać. Sprzedano Nedima Remilego i coraz głośniej zaczęto wspominać, że podobny los czeka Wolffa – przedostatnią z gwiazd, za które można było wziąć dość duże pieniądze (ostatnią był Alex Dujszebajew). Ostatecznie Wolff odszedł latem 2024 do Kilonii, ale wtedy (a właściwie nawet kilka miesięcy wcześniej) zabrakło w Kielcach perspektywicznego myślenia. Nawet jeśli na rynku nie było bowiem dostępnych bramkarzy wysokiej klasy, a w kasie brakowało odpowiednio dużych pieniędzy, to należało wziąć pod uwagę już nie sezon 2024/25, ale kolejny, i zakontraktować bramkarza gwarantującego poziom Ligi Mistrzów. Przez rok dałoby się raczej wygospodarować na niego środki – nawet kosztem innych pozycji. Z drugiej strony — jeśli kasa była i jest prawie pusta, to faktycznie trudno o jakieś solidne wzmocnienia.

Andreas Wolff
Andreas Wolff (Foto: Kacper Pacocha / 400mm)

W Kielcach faktycznie zaczęto bieżący sezon pod hasłem "jakoś to będzie" i liczono, że mając trójkę bramkarzy, zawsze któryś będzie w formie. Tymczasem sprowadzony w 2023 roku Meštrić okazał się pomyłką i do końca sezonu oddano go do Ostrovii. 21-letni Cordalija ściągnięty latem z ligi bośniackiej podobno ma talent, ale dopiero stawia pierwsze kroki w wielkim handballu. Zresztą jesienią był kontuzjowany. Cudów nie można też wymagać od Wałacha, który jest w Industrii głównie na potrzeby "polskiego" limitu w Orlen Superlidze. Sprowadzenie w grudniu 35-letniego Ferlina było aktem desperacji. Słoweniec podpisał kontrakt na półtora roku, ale to też nie jest bramkarz na miarę czołówki Champions League.

Adam Morawski
Adam Morawski (Foto: Michał Stańczyk / Cyfrasport)

W Industrii liczą, że kimś takim okaże się Adam Morawski, który ma przyjść od lipca z Melsungen. 30-latek to takie "dwa w jednym" – jako Polak pomoże spełnić limit w krajowych rozgrywkach, a będąc lepszym od Wałacha, pewnie odbije też więcej piłek w Lidzie Mistrzów. Sęk w tym, że "Loczek" jest chimeryczny, potrafi zagrać świetnie, ale i bardzo słabo, a z dwóch i pół sezonu w Bundeslidze więcej czasu spędził na ławce rezerwowych. Poza tym nigdy nie walczył o taką stawkę, o jaką gra Industria, czyli o Final Four Champions League. Morawski występował w LM w Wiśle Płock, ale zawsze szczytem marzeń było wyjście z grupy, a to zupełnie inna skala wymagań.

Obyśmy się mylili, ale wiele wskazuje na to, że w kolejnym sezonie zamiast wybitnego bramkarza na miarę celów klubu – Industria znów będzie miała dwóch graczy średnich.

przegladsportowy

przegladsportowy

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow