Nie żyje Jacek Gaworski. Utytułowany szermierz przegrał walkę z chorobą
Gaworski zmarł dwa dni przed swoimi 58 urodzinami. Przez wiele lat toczył walkę z wyniszczającymi chorobami: stwardnieniem rozsianym, nowotworem rdzenia oraz złośliwym czerniakiem błon śluzowych w fazie rozsiewu.
Był ewenementem medycznym, jak mówili lekarze, którzy nigdy wcześniej nie spotkali pacjenta z tak rzadkim zestawem chorób. Jego dramatyczną historię poruszyliśmy w dużym artykule, który ukazał się 14 kwietnia 2024 r.
Od 2004 r., gdy zdiagnozowano u niego stwardnienie rozsiane, jego życie stało się pasmem wyzwań. Choroba odebrała mu sprawność, wzrok i samodzielność, a kolejne diagnozy – nowotwór rdzenia w 2012 r. i czerniak w 2022 – tylko pogłębiały cierpienie. Ból, który towarzyszył mu codziennie, jego żona porównywała do "łamania kości bez znieczulenia". Mimo to Gaworski nie tracił ducha walki, a jego największym wsparciem była rodzina.
Sport był dla niego wszystkim. Jako pełnosprawny szermierz zdobywał tytuły mistrza Polski, a gdy musiał usiąść na wózku inwalidzkim, nie porzucił swojej ukochanej dyscypliny sportu. Uprawiał ją w nowej dla niego odmianie. I na tym polu osiągnął sukcesy. Został ośmiokrotnym indywidualnym mistrzem Polski, wicemistrzem Europy, brązowym medalistą mistrzostw świata i srebrny medalista paraolimpiady w Rio de Janeiro w 2016 r.
Niestety, po zakończeniu kariery nie otrzymał wsparcia od środowiska sportowego, co głęboko go zraniło. "Nikt nie powiedział: dziękujemy" – wspominała żona Elżbieta.
Nie żyje Jacek Gaworski. Jego historia wywołała poruszenieRodzina Gaworskich żyła w ciągłym strachu o przyszłość. Koszty leczenia, sięgające 10 tys. zł miesięcznie, zmuszały ich do sprzedaży majątku i zadłużania się. Jacek Gaworski odliczał dni do swoich 57. urodzin, które miały przypaść 13 maja. "To mój cel, chcę dożyć" – mówił. Udało się. Odszedł dwa dni przed kolejnymi. "Nie będę umierał sam" – powtarzał, otoczony bliskimi.
przegladsportowy