Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Poland

Down Icon

Nawet 11 mln euro za Polaka z Ekstraklasy! Zdradzają nam jego sekret

Nawet 11 mln euro za Polaka z Ekstraklasy! Zdradzają nam jego sekret

Tuż po przylocie do Polski los był okrutny dla ojca Brighta. Lucky Ede trafił do Polski w latach dwutysięcznych dzięki agentowi Ryszardowi Starzyńskiemu. Polak zmarł jednak zaraz po tym, jak Nigeryjczyk znalazł się w kraju. To tu poznał jednak przyszłą żonę Beatę, która zdradziła w rozmowie z serwisem Łączy nas piłka, że męża spotkała po raz pierwszy na warszawskim lotnisku.

W stolicy Polski ułożył życie rodzinne i zawodowe. W roli trenera młodzieży trafił do Delty Warszawa, gdzie pracował przez lata. W tym mieście urodził się także jeden z jego synów, Bright. – Przez wiele lat Lucky u nas pracował. Potem otworzył swoją firmę i dobrze radzi sobie bez nas. Wcześniej był u nas asystentem. Także grał kiedyś w piłkę, więc był trenerem z doświadczeniem piłkarza – wspomina Andrzej Trzeciakowski, prezes Delty. – Chłopcy go bardzo lubili. Dusza człowiek, ciągle się śmiał. Uwielbiali go szczególnie najmłodsi – słyszymy.

Ma pobić transferowy rekord ! 18-latek zaczynał tam gdzie Robert Lewandowski

Po latach zdecydował posłać do klubu swojego syna. Jako nastolatek Bright Ede rozwinął się na tyle, że w 2022 r. pod swoje skrzydła wzięła go akademia Zagłębia Lubin. Po zaledwie trzech występach w tym sezonie w 2. lidze za 100 tys. euro wykupił go Motor Lublin. I się zaczęło.

Bright Ede w barwach Zagłębia Lubin
Bright Ede w barwach Zagłębia Lubin (Foto: Krzysztof Cichomski / newspix.pl)

Na szansę w Ekstraklasie 18-latek nie musiał długo czekać. Trener Mateusz Stolarski posłał go do gry od pierwszej minuty 30 marca na mecz ze Stalą Mielec. Polak z nigeryjskimi korzeniami trafił do siatki w swoim debiucie w Ekstraklasie w roli środkowego obrońcy.

– Często oglądałem na powtórkach, jak się cieszył po zdobyciu bramki. Widać było spełnienie w tym momencie – mówił trener Krzysztof Trzeciakowski, który prowadził go od siódmego roku aż do momentu transferu do Lubina.

Debiutancki gol Brighta Ede w Ekstraklasie na 2:0 w meczu Motor Lublin — Stal Mielec:

Po sześciu występach w polskiej Ekstraklasie wzbudził zainteresowanie na rynku transferowym. Serwis Meczyki.pl podał szokującą informację, że chce go Chelsea FC, a transfer z Motoru ma być nowym rekordem Ekstraklasy. Anglicy mogą wydać za wielki talent nawet 11 mln euro. The Blues chcą wypożyczyć go najpierw do Strasbourga, z którym współpracują, by mógł zacząć realnie rywalizować o grę w pierwszym składzie jeszcze jako nastolatek. Teraz Miedziowi mogą żałować, że oddali go za 100 tys. euro.

– Widocznie Zagłębie Lubin uważało, że ten zawodnik jest tyle wart, a Motor Lublin uznał, że jest wart więcej i go kupił. Teraz to jest proste, by powiedzieć, kto się pomylił – mówi prezes Andrzej Trzeciakowski.

Jeden z pierwszych trenerów nastolatka spokojnie podchodzi do sprawy, ale wspomina debiut w Ekstraklasie i czuje dumę. – Dla mnie spełnieniem marzeń jako trenera jest już to, że dołączył do Motoru i zadebiutował w klubie z Ekstraklasy. To był debiut idealny – wspomina syn prezesa, Krzysztof.

Trzeciakowski świetnie wspomina pobyt Ede w klubie. – Zawsze był wybijającym się chłopcem z olbrzymim talentem na tyle, że praktycznie od razu trafił do starszego rocznika i w roczniku 2007 grał w podstawowym składzie – mówi nam.

– W późniejszym okresie był chłopcem objętym specjalnym systemem dodatkowych treningów – wspomina z dumą. Wcześniej w Delcie grał Robert Lewandowski, co pozostaje wielkim powodem do dumy przy u. Jeziornej 2 na warszawskiej Sadybie.

– To tak jak Lewandowski, który ode mnie wyszedł. Każdy się pyta, czy wiedziałem, że zajdzie tak daleko. Nie, ale to, że ma talent, wiedziałem. Tak samo jest w tym przypadku. Wszyscy wiedzieliśmy, że Bright będzie grał w piłkę, ale nie wiemy, na jakim poziomie skończy. Sam fakt, że jako piłkarz z rocznika 2007 grał w podstawowym składzie w Ekstraklasie, o czymś świadczy – przekonuje.

Wprost porównuje jego rozwój do tego, co działo się z "Lewym". – Mówili: Andrzej, ale u ciebie Robert był 10 miesięcy. Może i tak, tylko to ja ciągnąłem 15-letniego Roberta, by dostał szansę w składzie, by dostał szansę na poziomie 3. ligi. Przez te miesiące kariera się rozwinęła – przekonuje.

Obecnie Ede ma 1,93 m wzrostu, ale wcześniej imponował innymi cechami. – Bright urósł dopiero w późniejszym okresie. Nie był wcześniej dojrzewający, wręcz odwrotnie. Natomiast jego predyspozycje techniczne, lewa noga, lekkość, gibkość i wiele innych elementów od początku wskazywały, że będzie to chłopiec o wybitnych zdolnościach – wylicza.

– Wcześniej grał na bardziej ofensywnych pozycjach, ale przez siłę i spokój w grze, został przesunięty do tyłu. On potrafi też rozegrać – zachwala prezes.

Krzysztof Trzeciakowski obserwuje go od 7. roku życia i z każdym rokiem widział jego rozwój. – Widać było, że po prostu potrafi grać w piłkę i że sprawia mu to gigantyczną przyjemność. W momencie dojrzewania miał delikatny dołek, ale przed odejściem w wieku 13-14 lat bardzo dojrzał psychicznie. To wzór pracy i zaangażowania, miał doskonałą frekwencję na treningach – mówi, ale zaznacza też, że były i trudniejsze chwile.

– To niełatwy charakter, bo wielokrotnie mieliśmy też pod górkę. Ale z tego wszystkiego wychodziliśmy obronną ręką – podkreśla szkoleniowiec młodych talentów z Warszawy. – Wyróżniał się na tle starszych zawodników, co już jest pewnym symbolem. Dołożył do tego pracę i później, mając z nim kontakt, wiem, że ją kontynuuje – słyszymy. – Ma dobrą technikę, a to, że jest lewonożny, sprawia, że robi z tego przewagę na boisku. Grając w ofensywie, dołożył naturalne czucie gry – ocenia.

Jego ojciec z Nigerii także pozostaje od lat ważną postacią w rozwoju kariery. – Pomagał mi, przekazując rzeczy, o których mogłem nie wiedzieć i w drugą stronę tak samo to działało – wspomina Trzeciakowski.

Bright Ede po zakończeniu sezonu z Motorem zdecydował się odwiedzić Deltę. W środę 5 czerwca prezes wręczył mu wyjątkowy prezent. – Dostał od nas nagrodę, taką jak inni zawodnicy wybijający się w piłce. Rozmawialiśmy bardziej o przeszłości, wspomnieniach niż o tym, co dzieje się w tej chwili – mówi Andrzej Trzeciakowski po wręczeniu nastolatkowi "Widełek", tradycyjnej statuetki od klubu. – W klubie jesteśmy wszyscy dumni i zadowoleni – dodaje po chwili.

Prezes Delty Warszawa Andrzej Trzeciakowski i Bright Ede z Motoru Lublin
Prezes Delty Warszawa Andrzej Trzeciakowski i Bright Ede z Motoru Lublin (Foto: dalta.warszawa.pl)

Jak daleko w europejskiej piłce może zajść talent z Polski? Krzysztof Trzeciakowski unika jednoznacznej odpowiedzi. – W dzisiejszych czasach rzadko spotyka się osoby, które są tak świadome i spokojne w tym wszystkim – zachwala nastolatka jeden z jego pierwszych szkoleniowców. – Jego sufit jest w jego nogach i głowie, trzeba trochę szczęścia. Sam jestem kibicem Realu Madryt i mam nadzieję, że tam wyląduje. To mógłby jego sufit i wtedy będę fanem totalnym – podsumowuje trener młodzieży w Delcie Warszawa.

przegladsportowy

przegladsportowy

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow