Pierwsze lanie na Klubowym Pucharze Świata




Bayern Monachium i Paris Saint-Germain zadebiutowały na Klubowych Mistrzostwach Świata odnosząc zdecydowane zwycięstwa, pokonując odpowiednio Auckland City i Atlético Madryt 10:0 i 4:0.
Niemiecka drużyna przytłoczyła Nowozelandczyków hat trickiem Jamala Musiali w 17 minut (67', 73' i 84'), a także podwójnymi trafieniami Thomasa Mullera (45' i 89'), Kingsleya Comana (6' i 21') i Michaela Olise'a (20' i 45'). Sacha Boey (18') również zdobył gola.
„Wykonaliśmy swoją pracę. Graliśmy poważnie” – powiedział trener Bayernu Vincent Kompany. „Zrobiliśmy to, co musieliśmy zrobić. Może różnica bramek jest ważna w grupie, więc wygrana 10 bramkami jest ważna”.
„Najważniejszym momentem był powrót Musiały. To dobry znak na resztę turnieju” – dodał.
Bayern zdominował mecz przeciwko drużynie Nowej Zelandii, która wystawiła kilku półprofesjonalnych zawodników. Oddał 31 strzałów na bramkę, a jego posiadanie piłki wyniosło 72 procent.
Bayern zagra ponownie w najbliższy piątek z Boca Juniors, a następnie 24 czerwca z Benficą.
Nie zwalnia tempa
PSG, które niedawno rozgromiło Inter Mediolan (5:0) w finale Ligi Mistrzów, w swoim debiucie pokonało Atlético Madryt 4:0 po golach Fabiána Ruiza (19'), Vitinhy (45'), Senny'ego Mayulu (87) i Lee Kang-ina (97).
Francuska drużyna zwyciężyła przed publicznością liczącą 80 619 widzów w jednym z najważniejszych meczów fazy grupowej na stadionie Rose Bowl w kalifornijskiej Pasadenie.
„PSG to sprawiedliwi zwycięzcy, biorąc pod uwagę ich poziom gry, byli lepsi… Musimy bardziej się starać, jak w drugiej połowie, kiedy widzieliśmy inną drużynę, która chciała mieć piłkę i atakowała” – skomentował Koke, kapitan drużyny Atlético Madryt.
Clément Lenglet został wyrzucony z boiska w 78. minucie za drugą żółtą kartkę, co jeszcze bardziej skomplikowało sytuację hiszpańskiej drużyny.
Trener Atlético de Madrid, Diego Simeone, ze swojej strony oświadczył: „Nie wiedzieliśmy, jak wyjść z tych sytuacji”. „Druga drużyna (PSG) była lepsza, byli lepsi, odebrali nam piłkę”.
„Przyjechaliśmy tu, żeby rywalizować. Po drodze mogą pojawić się turbulencje, a my mieliśmy je dzisiaj” – podkreślił. Przyznał, że wynik był „ciosem” dla jego zespołu i że „różnica bramek była trudna; cztery bramki to dużo” – dodał Argentyńczyk.
Z drugiej strony trener PSG Luis Enrique podkreślił, że „cenimy naszą obecną sytuację; jest ona wynikiem ciężkiej pracy przez cały sezon i chcemy ją przedłużyć tak bardzo, jak to możliwe”.
„Rozpoczyna się nowy rozdział, w którym musisz pokazać, że potrafisz ciągle się zmieniać” – kontynuował. „Klub jest bardzo głodny, kibice są bardzo głodni, zawodnicy i drużyna są bardzo głodni” – utrzymywał trener z Asturii.
Napastnik Ousmane Dembélé pauzował z powodu kontuzji. Zastąpił go w składzie portugalski napastnik Goncalo Ramos.
PSG zmierzy się z Botafogo w czwartek, a z Seattle Sounders w poniedziałek 23. Atlético de Madrid zmierzy się z Seattle w czwartek, a z Botafogo w poniedziałek.— AP i EFE
yucatan