Kierowcy zgadzają się, że przyszłość Pato O'Warda nie jest związana z Formułą 1

Kierowcy zgadzają się, że przyszłość Pato O'Warda nie jest związana z Formułą 1
Cadillac przygotowuje się na powitanie Checo Péreza
▲ Urodzony w Monterrey kierowca 10 razy w tym sezonie znalazł się w pierwszej piątce. Zdjęcie: @patriciooward
Alberto Aceves
Gazeta La Jornada, wtorek, 26 sierpnia 2025 r., s. a12
Podczas niedawnego Grand Prix Meksyku, pochodzący z Monterrey Patricio O'Ward wsiadł do bolidu Formuły 1 McLarena i symbolicznie zastąpił wicemistrza świata Red Bulla, Sergio Checo Péreza, aby wziąć udział w pierwszej sesji treningowej na torze Autódromo Hermanos Rodríguez. Przez kilka minut kierowca IndyCar zdawał się otrzymywać takie samo uznanie jak rodowity Guadalajarańczyk, z tą różnicą, że nigdy wcześniej nie ścigał się na najważniejszym torze sportów motorowych.
Ponieważ najsilniejsze zespoły rywalizujące w Mistrzostwach Świata rzadko zmieniają kierowców, O'Ward cierpliwie czekał na swój moment. W niedzielę zakończył swój najbardziej udany sezon w serii IndyCar, zajmując drugie miejsce i zdobywając najwięcej punktów (505). „Dokonał wspaniałych rzeczy, nawet nie będąc w najlepszym zespole” – powiedział były kierowca serii IndyCar, Mario Domínguez, w wywiadzie dla „La Jornada”, nawiązując do rywalizacji z Chipem Ganassim, zespołem czterokrotnego hiszpańskiego mistrza Álexa Palou.
O'Ward w tym sezonie 10 razy znalazł się w pierwszej piątce, odnosząc dwa zwycięstwa, jedno pole position i poprawiając swój rekord z 2021 roku, który wyniósł 487 punktów i zajął trzecie miejsce. „To świetny kierowca. Ma szansę zostać w tym gronie przez 15 lub 20 lat, ponieważ samochody w ogóle się nie zmieniają. Wszystko zależy od szans, które się pojawią” – zauważa Meksykanin Michel Jourdain Jr., również ikona sportów motorowych. „Myślenie o Formule 1 jest trudniejsze. McLaren ma dwóch młodych kierowców (Oscara Piastriego i Lando Norrisa) z długoterminowymi kontraktami; wątpię, żeby to się zmieniło”.
Podczas gdy specjalistyczne serwisy medialne Motorsport i The Race potwierdzają powrót Checo Péreza do F1, „co jest rychłą zapowiedzią, którą Cadillac ogłosi już w najbliższy wtorek”, według Domíngueza, dwaj byli kierowcy IndyCar zgadzają się, że przyszłość O'Warda nie jest związana z torem, na którym obowiązuje zasada maksymalnej wydajności, a ta zależy nie tylko od talentu kierowcy, ale także od jego doświadczenia i dokładności w danym dniu.
„McLaren nie zamierza zdegradować Norrisa ani Piastriego, żeby go awansować. To jasne jak słońce” – wyjaśnia analityk wyścigów telewizyjnych. „Nie wydaje się też, żeby w ich najlepszym interesie leżało usunięcie go z IndyCar i przeniesienie do Formuły 1, ponieważ jest jedynym kierowcą w zespole, który osiąga wyniki. Opcją byłoby podpisanie kontraktu z zespołem ze środka stawki, takim jak Alpine lub Williams, który starałby się o miliony dolarów sponsoringu dla Pato . To bardzo trudne. Być może kierowcy McLarena musieliby zachorować lub odnieść kontuzję, żeby mógł się ścigać i pokazać swój talent”.
Podobnie jak Domínguez, który trzykrotnie reprezentował Meksyk w mistrzostwach świata w kartingu, Jourdain Jr. podkreśla, że kierowca, który przenosi się z IndyCar do F1, potrzebuje średnio trzech lat na rozwój. O'Ward, który ma obecnie 26 lat, według jego obliczeń miałby wtedy prawie 30 lat na starcie w Big Top. „Na jego miejscu zostałbym w IndyCar, aby zdobyć mistrzostwo” – mówi, a ta sama rozmowa prowadzi go do postaci Checo Péreza, którego partnerem zespołowym w Cadillacu będzie Fin Valtteri Bottas.
„Checo to kierowca, który ma fanów na całym świecie. W Meksyku jest rewelacyjny. Na początku będzie mu trudno osiągać dobre wyniki, bo to nowy zespół, ale nic nie jest przesądzone. Widzieliśmy, co się dzieje z nowymi zespołami; im również zajmuje kilka lat, zanim rozwiną cały sprzęt potrzebny do stworzenia konkurencyjnego samochodu. Jego powrót to wiadomość, na którą wszyscy czekaliśmy”.
Nienawidzę wystaw, to pokaz dziwactw – mówi promotor Eddie Hearn

▲ Gervonta Davis (na zdjęciu) zmierzy się z Jakiem Paulem, a walka ta będzie prawdopodobnie mocno promowana. Zdjęcie: @gervontaa
Juan Manuel Vázquez
Gazeta La Jornada, wtorek, 26 sierpnia 2025 r., s. a12
To był nostalgiczny kaprys, potem ekstrawagancja, a potem niezrozumiałe widowisko. Prawda jest taka, że walki pokazowe w boksie zbudowały lukratywną niszę bliższą widowisku niż rywalizacji sportowej.
Eddie Hearn, jeden z najważniejszych promotorów w branży bokserskiej, nie kryje swojej odrazy, zwłaszcza do walk, w których modyfikowane są zasady, np. długość rund czy rozmiar rękawic.
„Nienawidzę pokazów” – powiedział magazynowi „The Ring” . Promotor przyznał, że choć ich nie lubi, to są one rzeczywistością, która budzi zainteresowanie wśród zawodników, głównie ze względu na zyski i rozgłos, a także publiczność. Według szacunków, walkę legendy Mike’a Tysona – który wrócił z emerytury dla tego programu – z Jakiem Paulem – youtuberem , który przeobraził się w boksera – oglądało 60 milionów ludzi na całym świecie.
„To tylko rozrywka, nie boks, więc musimy rozdzielić te dwa zjawiska” – powiedział Hearn w wywiadzie dla The Ring – „każda walka rozgrywająca się według tradycyjnych zasad w prawdziwej walce jest boksem”.
YouTuber Paul zmierzył się z Tysonem, a następnie pokonał kontrowersyjnego Julio Césara Cháveza Jr. Jego kolejna walka miała odbyć się w listopadzie z Gervontą Davisem. Pojedynek z elitarnym bokserem miał być najtrudniejszym wyzwaniem w jego krótkiej karierze. Jednak ze względu na różnice wagowe, przewiduje się, że będzie to walka pokazowa ze specjalnymi zasadami, bez ograniczeń jak w tradycyjnym boksie.
„Jeśli chcesz być traktowany poważnie, walcz według tradycyjnych zasad. Prawda jest taka, że ta walka z Davisem to nie boks” – ostrzegł Hearn i jeszcze surowiej odniósł się do walk rozgrywanych według specjalnych zasad dotyczących wagi, czasu w każdej rundzie czy wagi rękawic.
„Te walki pokazowe są po prostu formą rozrywki, pokazem dziwactw” – podsumował.
Tymczasem już teraz spodziewana jest ogromna promocja walki Paula z Davisem, a platforma rozrywkowa szykuje się na kolejny globalny hit.
Diabły pokryją koszty nieletniego, który został uderzony piłką
Od redakcji
Gazeta La Jornada, wtorek, 26 sierpnia 2025 r., s. a12
Po tym, jak Simón Falah-Assadi został uderzony piłką w środę na stadionie Alfredo Harp Helú, będącym siedzibą Czerwonych Diabłów, władze stadionu potwierdziły, że firma ubezpieczeniowa pokryje koszty leczenia nieletniego.
„Rodzina otrzyma wsparcie finansowe na pokrycie kosztów opieki szpitalnej, co zapewni jej pewność niezbędną w tej delikatnej sprawie”.
Dodatkowo poinformowano, że po skontaktowaniu się z ojcem chłopca „dowiedzieliśmy się, że jest przytomny i w dobrym humorze. W pełni zdajemy sobie sprawę, że ma siłę, by iść naprzód i że jego powrót do zdrowia zajmie trochę czasu”.
jornada