US Open: pełen zakres Amandy Anisimowej

Amanda Anisimova uwielbia malować. Sięga po pędzle, szkicuje impresjonistyczne kształty na płótnie, inspirowana światem Van Gogha i na chwilę zapomina o dźwięku piłek. To niedawna pasja, która służy jako ujście. „Zaczęłam interesować się sztuką, kiedy nie czułam się dobrze psychicznie ” – powiedziała Amerykanka, wielka fanka Musée d’Orsay, podczas dwóch tygodni spędzonych na Wimbledonie. „To coś, co robiłam w wolnym czasie, żeby oczyścić umysł”. Zaczęła malować kilka lat wcześniej, w październiku 2022 roku. „Zawsze kochałam sztukę, kiedy byłam młodsza, więc kupiłam kilka płócien, farby i pomyślałam, że spróbuję tego dla zabawy. A potem stało się to rutyną co tydzień” – mówi na stronie internetowej WTA. „Chciałam znaleźć rzeczy, które lubię robić sama, zamiast po prostu spotykać się z ludźmi i spędzać z nimi czas. Dobrze było psychicznie oderwać się od telefonu, od wszystkiego innego, na kilka godzin”.
W Nowym Jorku, na zielono-niebieskim korcie Arthura Ashe, opalona 24-letnia praworęczna zawodniczka może być w tę sobotę o krok od osiągnięcia swojego największego arcydzieła: zwycięstwa w finale US Open nad broniącą tytułu Aryną Sabalenką, numerem jeden na świecie. Anisimowa prowadzi w konfrontacji z Białorusinką 6:3. Ostatnia z nich jest bardzo niedawna. Miała miejsce w lipcowym półfinale Wimbledonu. W finale Anisimowa załamała się, sparaliżowana, „sparaliżowana tremą”. Wyszła z płaczem, przytłoczona rzeczywistością, której nie wyobrażała sobie nawet w najgorszym koszmarze: „podwójną bańką”, 6:0, 6:0, z Igą Świątek.
Taka porażka wstrząsnęłaby psychiką większości obecnych zawodniczek przez długi czas. Ale mając 24 lata, obecna ósma tenisistka świata przyjęła to tak, jakby była dziesięć lat starsza. Przez lata budowała swoją pozycję właśnie po to, by przetrwać tę okropną niedzielę. Kiedy w czwartek spotkała się z Polką w ćwierćfinale, rozgromiła ją w dwóch setach z rzędu (6:4, 6:3). „To tylko pokazuje, że bardzo ciężko pracowałam, szczególnie nad stroną mentalną” – powiedziała.
Z Wimbledonu pamiętała, że awans do finału to nie lada wyczyn, ponieważ gdy wróciła do rywalizacji w styczniu 2024 roku, wciąż zajmowała 442. miejsce w światowym rankingu. Wracała właśnie po długiej przerwie, którą zrobiła wiosną 2023 roku . „Czasami wyobrażasz sobie, że cofasz się w czasie i mówisz sobie, że mogłeś postąpić inaczej. Ale tę decyzję cofnęłabym dziesięć razy na dziesięć” – zapewniła na początku roku w rozmowie z L'Equipe . W poście na Instagramie wyjaśniła wówczas, że zmaga się z wypaleniem od lata 2022 roku. Napisała w szczególności: „ Gra w turnieju stała się nie do zniesienia”.
Podczas przerwy Anisimova mogła zaznać normalnego życia. Uczęszczała na zajęcia z biznesu i psychologii stacjonarnie przez semestr na Nova Southeastern University na Florydzie. Albo spędzała czas z przyjaciółmi, ponieważ całe studia, całe dzieciństwo, spędziła online.
Anisimova urodziła się w Freehold Township w stanie New Jersey, niecałe 100 kilometrów od kortów Flushing Meadows, w rodzinie rosyjskich rodziców. Mówi po rosyjsku, ale „nigdy nie rozważała reprezentowania Rosji”, powiedziała w wywiadzie dla „New York Timesa” w 2017 roku. Pochodzili z Moskwy, ale pod koniec lat 90. przeprowadzili się do Ameryki, mając nadzieję na stworzenie większej liczby możliwości dla swojej pierwszej córki, Marii, która miała wówczas 10 lat. Starsza siostra Amandy była, na długo przed Sereną Williams i Marią Szarapową, jej pierwszym źródłem inspiracji. Towarzysząc jej na lekcjach tenisa na studiach, kiedy rodzina przeprowadziła się na Florydę, Amanda odkryła ten sport w wieku około 3 lat. Trenerem był zawsze jej ojciec, Konstantin Anisimow. Jej mentorem był Nick Saviano. Były trener Sloane Stephens i Eugénie Bouchard, pracował z nią odkąd miała 11 lat, w jej akademii w Plantation, na północnych przedmieściach Miami, trzydzieści minut od Aventury, innego miasta, w którym Anisimova nauczyła się grać.
Technicznie bystra, wybuchowa i silna, szybko wyróżniała się w swojej grupie wiekowej. Miała zaledwie 15 lat, gdy otrzymała dziką kartę (zaproszenie) na Roland-Garros w 2016 roku. Była najmłodszą zawodniczką, która otrzymała to zaproszenie od czasu Alizé Cornet w 2005 roku. W tym samym roku wygrała juniorski US Open, pokonując inną, jeszcze młodszą od siebie, utalentowaną zawodniczkę z Florydy: 13-letnią Cori Coco Gauff.
Jej rodacy szybko zaczęli ją porównywać do najlepszych. Od czasu swojego pierwszego tytułu WTA, zdobytego w 2019 roku na kortach ziemnych, Pokonana w Bogocie w wieku 17 lat, została najmłodszą Amerykanką, która zdobyła trofeum od czasów Sereny Williams w 1999 roku. W tym samym roku, w Porte d'Auteuil, Anisimova wyeliminowała w ćwierćfinale obrończynię tytułu Simonę Halep, wówczas numer 3 na świecie. Zanim przegrała z przyszłą zwyciężczynią, Ashleigh Barty. Mimo to, jej paryska epopeja nagle postawiła ją w centrum uwagi, a świat powiedział, że najlepsze dopiero przed nią.
Tego samego lata, kilka dni przed otwarciem US Open, serce jej ojca i trenera przestało bić. Miał 52 lata. Rzadko o tym wspomina, ale tragedia gwałtownie zahamowała jej rozwój. Powrót po sześciomiesięcznej przerwie nie przyniósł rezultatów. Przynajmniej nie od razu. Musiała czekać do stycznia 2022 roku i turnieju WTA 250, przygotowującego ją do Australian Open w Melbourne, aby zdobyć swój drugi tytuł.
Choć jeszcze o tym nie wiedziała, początki wypalenia już ją otaczały. „Z trudem radziłam sobie ze swoim stylem życia i byłam pod ogromnym stresem, co bardzo ciążyło mi na korcie ” – powiedziała w wywiadzie dla „ Guardiana ”. „Zwłaszcza pod koniec roku. Myślę, że to niszczyło wiele radości, jaką odczuwałam na treningach i turniejach. To naprawdę mi nie służyło”.
Jej decyzja o tymczasowym wycofaniu się z touru i odkupienie, które nastąpiło po tym, gdy w lutym wygrała turniej WTA 1000 w Dosze, co było jej największym osiągnięciem w karierze, mogą służyć jako przykład dla innych zawodniczek borykających się z podobnymi problemami. W ten sam sposób Anisimova chwali swoją koleżankę Naomi Osakę za to, że była jedną z pionierek w dziedzinie zdrowia psychicznego w sporcie w 2021 roku, kiedy to Japonka odeszła z Rolanda Garrosa , wyjaśniając, że cierpiała na stres i depresję. Tę samą Osakę, którą Anisimova pokonała w półfinale w czwartek, po przegraniu pierwszego seta, w zaciętym pojedynku reaktywowanych zawodniczek. „Ten turniej znaczy dla mnie tak wiele” – powiedziała wzruszona na korcie. Od dziecka Anisimova „myślała tylko o jednym: wygraniu turnieju”. Pokonanie liderki, Sabalenki, przed własną publicznością bez wątpienia stworzy idealny obraz.
Libération