Wiadomości: Said El Mala, przyjaźń z fanami, Norbert Eder

Pociąg hype'u nabiera prędkości – a Julian Nagelsmann jest jego kierowcą. Na nadchodzące mecze międzynarodowe nominował człowieka, który obecnie przemierza ligę z prędkością naddźwiękową: Saida El Malę. Nowego księcia Kolonii. Człowieka, którego chętnie by teraz oddali, wyobrażając sobie, jak za kilka lat wybrukuje miasto kebabami i lodziarniami, kupi apartament na ostatnim piętrze w domach z dźwigami i swobodnie uśmiechając się, przechodząc przez historię z wyciągniętym kciukiem. El Mala gra w piłkę nożną tak, jakby życie składało się wyłącznie z zabawnych i mocnych strzałów. Jak dotąd ma na koncie cztery gole i dwie asysty, plus 1,35 oczekiwanych goli, wszystkie zdobyte w sytuacjach jeden na jeden. Żaden inny zawodnik w najlepszych ligach europejskich nie osiągnął takiego wyniku. Ale to nie tylko obrońcy drużyn przeciwnych, których regularnie gubi, są u jego stóp. Nawet trener Bayernu Monachium Vincent Kompany jest pod wrażeniem: „Ma ten początkowy przypływ przyspieszenia – a potem kolejny. To zaskakuje wielu obrońców”. Pod względem samej zwinności El Mala wyprzedza już znacznie swój przydomek Lukas Podolski. I bądźmy szczerzy: i tak nie potrzebuje głupiego pseudonimu „Prince”. „El” brzmi bosko. Tylko jego trener, Lukas Kwasniok, wciąż flirtuje z kanonizacją. Choć już teraz wychwala 19-latka jako „piłkarza z najwyższej półki”, ostrzega, że między nim a „dobrym piłkarzem Bundesligi” wciąż jest ogromna różnica. Być może jednak chodzi tylko o nominację do reprezentacji Niemiec.
11freunde




